mógłby coś z siebie dać; podobnie Carrere, jak zawsze piękna, ale nie mająca w sobie tego czegoś, co ma np. Barrymore. Zresztą, dostała rolę-szkic, co można w nią wnieść w przerwach w strzelaninach? Po zaś wyznaniu, że bogaty dom to efekt świadomie, dla pieniędzy, wybranego zawodu prostytutki, zdolność do polubienia tej postaci maleje gwałtownie, przynajmniej u ludzi normalnych. I ostatnia wątpliwość, przy ostatnich scenach - co szykuje uciekinierom państwo Polańskiego, ścigające winowajców aż do grobowej deski?